Monday, December 22, 2008

bEz ObrAZU

Wróciłem do domu na święta.
Bez obrazów w tle bo przecież wszystkie je znam od dawna.
Potrzebuję niemniej na nowo tu zamieszkać, zobaczyć tych samych ludzi wielokrotnie, blisko. Patrzę na obrazki z HK
może i tam kiedyś przestanę je brać.

Thursday, December 18, 2008

reFleKSje










Powrót przez parking autobusowy zanim dotrę na nadbrzeże aby promem popłynąć do domu. HK, które widzę i chyba lubię to tylnia strona. Źle się czuję w ekskluzywnych miejscach, są zaprojektowane/zaprogramowane aby oddalać ludzi od siebie i ograniczyć ich do roli aktorów. Gry towarzyskie.

Wednesday, December 17, 2008

refleksje nad pALcem










Było to 2 miesiące temu przy przeprowadzce ze starego mieszkania z To Kwa Wan na Cheung Chau. Wiem, że przyczynił się do tego Filip po części :) i palec zapisał małe zdarzenie pod paznokciem. Czas przemija.

Monday, December 15, 2008

magia trÓjkĄta



















Wydawać by się mogło, że w mieście gdzie grunt jest kosmicznie drogi każdy kawałek będzie wykorzystany, a jednak i tu trochę oddechu jest potrzebne.

Sunday, December 14, 2008

relAcje



















Z dachu mej tyrki ponownie, jedząc kanapkę z Pret a Manger ujrzałem relację pomiędzy 3 budynkami. Najmniejszego nie mam na zdjęciu ale wystarczy sobie wyobrazić coś małego z 4 spadowym daszkiem- powiedzmy dzwonnicę. Na zdjęciach za to jest stadium pośrednie czyli owa dzwonnica tylko z 100 metrowym cokołem no i futurystyczne z dodatkową antenką.

Saturday, December 13, 2008

Wednesday, December 10, 2008

laNtau StoRY



















Sierżan Chang stał z lornetką i wpatrywał się w dal Lantau Island. Teeeeaak, ziewnął przeciągle, tej nocy na pewno coś się wydarzyć musi. Nie zauważył jednak, że nieopodal przemykały wagoniki kolejki linowej przerzucając noc w workach foliowych. Niebawem pod osłoną sztucznej ciemności miano odciąć brzuch Buddzie. Sierżant zapalił papierosa, spojrzał na zagarek, ostatnią pamiątkę rodzinną i zrozumiał nagle. Po chwili był już daleko stąd.

KiNAa



















Polubiłem ostatnio jeszcze bardziej Kinę niż kiedykolwiek, a w sumie już jej nie widziałem od parapetówki w naszym domu. Wydaje mi się, że mimo swego błądzenia jest realna i ciężka. Wczoraj w rozmowie z Sebastianem ponownie pojawiła się nieznośna lekkość bytu w odniesieniu do HK. Radośni, piękni acz trochę za letcy ludzie. Kina bujała się tymczasem w hamaku na balkonie u Moi'a.

Monday, December 8, 2008

zaDUszki














































Siedzieliśmy na dachu mej tyrki z Wojtkiem i Alexandrem i patrzyliśmy pierw na to dziwactwo jakim jest urbanistyka HK, potem w dół na ludzi co przybyli tłumnie aby się bawić na Haloween. Cóż za beznadziejne święto w porównaniu do zaduszek, pomyślałem i zrobiło mi się tęskno.

z zIEmi WłosKIEj do Hk





































Włoch Alberto aby ratować gospodarkę swego kraju sprowadził swego znajomego artystę do pomawlowania w komiks renowowany budynek.

Saturday, December 6, 2008

diRTy faCe

KrAFt Werk










Znowu w tym samym składzie pojechaliśmy wczoraj na koncert Kraftwer'u. Ciekawy koncert co zapach Berlina mi przyniósł. Tańczyłem z paroma osobami odstawiając teatrzyk. Komuna koncertowa. Następnie kolacja i sense79, miejsce gdzie można grać na instrumentach jak kto potrafi. Jeden człowiek mi powiedział, że obecny okres to czas tranzytu. Tranzytu w kierunku tego co się chce robić. W przyszłym roku biore się za organizowanie wystawy :P

cOUnTrY SiDe













































































































Z Filipem i Catherine pojechalimy na New Territories aby posłuchac plumkania mistrza. Wsi spokojna, wsi wesoła. Była również zupa, herbata oraz domowy chleb. Nierealne oderwanie.

woJtek










Wojtek pojawił się ponownie w moim HK życiu tak samo niespodziewanie jak pierwszym razem gdy leciał do Nowej Zelandii na miesięczne szlajanie się. W drodze powrotnej do ojczyzny zawitał na dni parę, pojadł, nabrał sił i pomachał ręką :j a my pojechaliśmy stację dalej na koncert.

preCIouS fiSHes PArtY





































A więc wreszcie odbyła się prapetówka. Hucznie, iligancko i ze szykiem. Niewiele z niej zdjęć za to wspomnień trochę. Gdzieś koło 11h już na spokojnym kroku marynarza udaliśmy się pograć w piłkę nożną. Pech chciał, że na boisku grali lokalni kolesie, zaproponowaliśmy im mecz licząc na to, że się dostosują do naszego poziomu - nic z tego. Po godzinie myślałem, że wypluję płuca...Coś dla ciała i coś dla duszy powiadają mądrzy ludzie choć w odwrotnej kolejności. Niewielką grupą tym razem poszliśmy z Kiną, Snejkiem i Alexandrem oraz przez jakiś czas do póki się nie zgubili ze Stevem, jego niedoszłą dziewczyną i moim rowerem, na cmentarz. Była pełnia i dzięki niej mogliśmy iść przez las co prowadził do celu. Magicznie.

Wednesday, December 3, 2008

stARa Ryba










Aleksander powiedział mi, a zna się trochę na rzeczy, że to najstarszy neon Hong Kongu. Ryba. Nie działa w prawdzie ale to ryba- moje ulubione ostatnio zwierzę , na nowo.
Ryby przypomninają mi ludzi, z może na odwrót. Płynąl swymi ścieżkami do pracy, z otwartą paszczą i pustym wzrokiem wpatrzonym w nieokreślnoną dal. Są tu, ale ich nie ma, świadomość gdzieś się gubi gdy pamięć nie nadąża. Nasz świat niczym akwarium wydaje się niesamowity choć w gruncie rzeczy co dzień jest tym samym.

StaRe DziEJe





































Przeminęło z wiatrem już tak wiele rzeczy. Święte zdjęcia co się jeszcze walają. W Hong Kongu mocno podkreślam słowo PAMIĘTAM niczym afirmację swojej przeszłości. Dzieje się tak dużo, że po chwili nie mam pewności czy to co się wydarzyło było czy nie. Po chwili już nie pamiętam nawet - życie jest w aktualności. A więc przez pewien czas mieszkając jeszcze na To Kwa Wan płynąłem do pracy promikiem. W wilgotnej porze roku niebo jest szare i pada deszcz. Cisza na statku- jedno z miłych wspomnień.