Tuesday, September 23, 2008

nA koLOni














































Gdy patrzyłem na zdjęcia i wygłupy tuż przed odjazdem Wojtka pomyślałem o koloni. O dyskotekach, wycieczkach, przytulankach, odjazdach turnusów i całej tej lekkości bytu. Z tym Hong Kongiem to każdy się męczy aby zdefiniować o co tu chodzi, więc dorzucę jeszcze to jedno; jest tu jak na koloni. Nierealnie. Xi'an był nierealny snem przeszłości, Hong Kong jest nierealny ilością zdarzeń i zapomnieniem, które to tworzy. A Wojtek ? On tymczasem wyciągnął wtyczkę aby się podłączyć za chwilę do innej rzeczywistości. Szczęśliwe chwile tranzytu. With blessing :D

Tuesday, September 16, 2008

nIEUsTAJąCE WAkaCJE - XI'AN zwIeDZanie

I zaczelo sie zwiedzanie :)









Muzeum o tysiacu tablic. Gdy pani Ho spala, pan Chang pieczolowicie obstukiwal cienki papier aby skopiowac napisy z wielowiekowych tablic. Jego tesc sprzedawal je juz za rogiem.



















Cesarz Qin Shi Huang zapragnal aby go pochowano z jego cala armia, co za roznica jesli bedzie tylko z terakoty. W pewnym sensie tym lepiej; mozna ja kopiowac puki gliny starczy.




























W miliardowych Chinach nie czuje sie obecnosci ludzi w takim stopniu jak w HK. Gdzie oni sie pochowali wszyscy? Na dworcu kolejowym w Xi'anie mialem wrazenie, przy takiej frekwencji i PKP nie potrzebowala by dotacji.

nIEUsTAJąCE WAkaCJE - XI'AN na TArgU
































































5 dnia spotkałem wreszcie znajomych. Siedzieli na kamieniu i grali smutną melodie na instrumencie z napisem Olo.

nIEUsTAJąCE WAkaCJE 02 - XI'AN - samemU

Po południu byłem już w Xi'an'ie starej stolicy Chin - dla mnie mieście kurzu i snu. Tranport z lotniska, znalezienie hotelu itd. nie stanowiło kłopotu, niemniej nadal byłem sam i bez planu; więc się szlajałem.


















Pamiętam dzielnicę islamską- miejsce zatrzymanego czasu, rowery i ludzi śpiaćych na nich, dziewczynę czytającą na krawężniku ruchliwej ulicy, nauczycielke kaligrafii co tłumaczła mi swoje cykle pór roku, jazdę na motorynce w nocy, a następnego dnia na rowerze po murze okalającym historyczną część miasta.


















Miasto niskie i śpiące.


















Pamiętam, że pierwszej nocy miałem bardzo mocny sen. Przebudziłem się w środku nocy i wydawało mi się, że dwie osoby śpią na łóżkach obok.
W hotelu gdzie spałem co wieczór dzwonili proponując masaże :)

nIEUsTAJąCE WAkaCJE 01- CHONGQING

Miałem się spotkać ze znajomymi w Chongqing aby statkiem poplynąć rzeką Yangzy. Ponieważ oni wiedzieli wszystko moje przygotowania ograniczyły się do spakowania. Znowu czas podróży chybiony: tym razem tajfun o sile 9 najmocniejszy od 5 lat. Dragonair odwołał swoje loty więc poleciałem na następny dzień z zerową wiedzą o Chinach. W drodze na lotnisko poznałem genetyka, który tłumaczył mi swój projekt jeżdżącego laboratorium. Musze się z nim skontaktować, z resztą, aby zaprojektować fasadke autokaru. Zobaczymy ;) Na lotnisku tuż za mną wierciła się pewna panienka więc gdy spotkałem ją ponownie w autobusie zagadałem.




























Rodzice na lotnisko prócz córki odebrali zdezorientowanego Polaka - znaczy się mnie. Pojechaliśmy do portu coby dowiedzieć się jak sprawy wyglądają ze statkami i gonieniem znajomych po rzece. Nie wyglądały. Ja odpuściłem w pewnym momecie i pozwoliłem nowej koleżance wykazać się swymi zdolnościami piarowca ograniczając swe interwencje do wyciągania portfela. Potem jeszcze była kolacja i zawiezienie szanownego gościa do 5 gwiadkowego hotelu, tata miał chody i dostałem za pół ceny. Powinienem się ustawić w HK z Katriną kiedyś, jakoś czasu nie było dotychczas czyli przez 2 tygodnie.



























Prócz architektonicznego aspektu, jak projektować 5 gwiazdkowy hotel i luksusu nic więcej nie znalazłem i zapragnąłem się zbratac z ludem, gęba w gębę. W ruch poszły fajki i alkohol - proste relacje :D Za dużo sobie nie porozmawiałem, ale siedzenie z nimi i oglądanie ładnej szefowej ulicznej jadalni było wystarczające.


















Następnego dnia pojechałem na wycieczkę, którą mi poleciła rodzina. Kamienne rzeźby w Dazu. Ciekawe, ale mnie chyba bardziej pociąga aktualność. Poznałem tym razem Marka studiującego meteorologie, kolejna postać, z którą muszę się skontaktować, yhhhhh. Tego wieczoru było zamknięcie olimpiady więc udałem się na główny plac zginąć w tłumie.
Następnego dnia o poranku, zjadłem śniadanie słuchając starych piosenek z Parady Miłości, wsiadłem w takse i ruszyłem na lotnisko. Jeszcze tylko jeden papieros wypalony z kierowcą, tyle pamiętam z Chongqing - miasta mgły i olbrzymich mostów. Miałem lecieć do Xian aby tam poczekać na znajomych.