Monday, October 19, 2009

oSaT - Vietnam 01Hanoi










Usłyszałem ryk motoru za oknem i pomyślałem - dokąd podąża ów szczęśliwy człowiek. Popatrzyłem na kolegów z pracy dookoła, czy również usłyszeli i czy tak samo jak ja chcą się wyrwać z tego miejsca i jechać gdziekolwiek; przecież to nie jest istotne najważniejsze, że za każdym rogiem jest coś innego niż stara kseropiarka.










Wyruszyłem w podróż nagle, wyrwany z jednego snu w inny, bez zapowiedzi jak klasówka w liceum.









I choć tytuł był OloSoloAsiaTour to początek nie był solo; reszta tytułu się zgadza; Russ i Cat.
Deszcz pierwszego wieczoru - poczułem się szczęśliwy gdyż pachniało Wrocławiem.













































Życie w Wietnamie, jak z resztą i w pozostałych krajach podróży, jest mocno wyeksponowane na ulicy. Ulica zaś wchodzi do domu razem z motocyklami, a czasem i autami, które znajdują swoje miejsce na parterze. Jest w tym coś bardzo pozytywnego, że człowiek nie chowa się przed wzrokiem innych.
Relacja człowiek - człowiek.
Przewodnik z Nepalu spytał mnie się razu pewnego czy ludzie zachodu są pomocni. Raczej tak pomyślałem, choć w sytuacji awarii auta prawdopodobnie pierwej zadzwonią do instytucji niż do znajomego. Jodi w Bangkoku tłumaczył mi jak pomocni są tajowie gdy jednemu z nich coś złego sie przytrafi- nawet gdy się spieszą. Kontynuowałem po powrocie ten temat z Catherine. Ludzie zachodu pomagają nieznajomym w potrzebie, ale wysyłają swoich rodziców do domów starców - na odwrót niż w Chinach. Wychodzą z tego różne obrazy, gdzie czas, rodzina, własne ja i ambicje grają role - w każdym razie jedno z lepszych pytań o społeczeństwo.

No comments: