Sunday, October 19, 2008

sHek'O bEaCH pARtY









































































Z samej imprezy na plaży zdjęć brak, za ciemno. Koło 4h wróciliśmy do miasta i lokalni oświadczyli, że trzeba cosik wszamać - przypomniało mi się drałowanie na berze i jedzenie knyszy :) I nastał poranek, a każdy chomik do swej dziupli powędrował. Dla mnie i Filipa po wszystkim jeszcze pozostało powrócić do domu. Wybór jest niewielki o tej porze 24h15, 1h30, 4h10 oraz 6h30. W pewnym sensie ustala to jakość imprezy: kolacja, spotkanie towarzyskie, potańcówka, po bandzie :) Ostatecznie było po bandzie. Obejrzeliśmy wschód słońca i trochę kotów od bieli do czerni.

No comments: