


Rodzice na lotnisko prócz córki odebrali zdezorientowanego Polaka - znaczy się mnie. Pojechaliśmy do portu coby dowiedzieć się jak sprawy wyglądają ze statkami i gonieniem znajomych po rzece. Nie wyglądały. Ja odpuściłem w pewnym momecie i pozwoliłem nowej koleżance wykazać się swymi zdolnościami piarowca ograniczając swe interwencje do wyciągania portfela. Potem jeszcze była kolacja i zawiezienie szanownego gościa do 5 gwiadkowego hotelu, tata miał chody i dostałem za pół ceny. Powinienem się ustawić w HK z Katriną kiedyś, jakoś czasu nie było dotychczas czyli przez 2 tygodnie.



Prócz architektonicznego aspektu, jak projektować 5 gwiazdkowy hotel i luksusu nic więcej nie znalazłem i zapragnąłem się zbratac z ludem, gęba w gębę. W ruch poszły fajki i alkohol - proste relacje :D Za dużo sobie nie porozmawiałem, ale siedzenie z nimi i oglądanie ładnej szefowej ulicznej jadalni było wystarczające.


Następnego dnia pojechałem na wycieczkę, którą mi poleciła rodzina. Kamienne rzeźby w Dazu. Ciekawe, ale mnie chyba bardziej pociąga aktualność. Poznałem tym razem Marka studiującego meteorologie, kolejna postać, z którą muszę się skontaktować, yhhhhh. Tego wieczoru było zamknięcie olimpiady więc udałem się na główny plac zginąć w tłumie.
Następnego dnia o poranku, zjadłem śniadanie słuchając starych piosenek z Parady Miłości, wsiadłem w takse i ruszyłem na lotnisko. Jeszcze tylko jeden papieros wypalony z kierowcą, tyle pamiętam z Chongqing - miasta mgły i olbrzymich mostów. Miałem lecieć do Xian aby tam poczekać na znajomych.
No comments:
Post a Comment