


Na wystawę Banksy’ ego trzeba było być na liście co zważywszy na profil artysty jest nadużyciem. Przy wejściu zostawić należało swoją wizytówkę, wpisać się do księgi srebrnym długopisem – słowem myślałem, że mnie krew zaleje :p Kłopotem jest znalezienie winnego. System powiada pani Halinka dzierżąc mocno miotłę. Ludzie mili, prace ciekawe choć nie najlepiej pokazane, a jednak całe zdarzenie szwankuje – jego wymową jest pustka i pieniądze.
Straciłem równowagę, oparłem się o drzwi i wypadłem na zewnątrz. Dzięki ci Panie Boże za twą opatrzność w tych ciężkich chwilach. Filip podał mi chusteczkę, która wytarłem krzepnącą krew z oczu i zobaczyłem szablony Banksy’ego pokazujące owce biegnące jedna za drugą oraz Totem małpę, na którą patrzy tłum – czemu po co, któż to raczy wiedzieć. Stanąłem na nogi – i odzyskałem równowagę.
1 comment:
rzepiascie jak ulice zmiata sie na salony aqba
Post a Comment