.jpg)
I odleciałem samolotem do Singapuru zostawiając za sobą najważniejszy moment mej podróży. Ostatni etap, miasto, które wedle wielu miało być podobne do HongKongu.
Singapur to bogate miasto-państwo. Większość skojarzeń z nim związanych dotyczy surowego prawa oraz czytsości na ulicach. Byłem co prawda tylko parę dni i jako turysta, ale nie odniosłem wrażenia nieskazitelnej czystości i porządku. Porządek publicznyw musi jednak być skoro na ulicach nie widać nawet policjantów, niemniej łamanie przepisów (zakaz palenia, jeżdżenia na rowerze w niektórych miejscach) jest dość powszechne.

Jako mieszanka chińczyków z malezyjczykami i hindusami Singapur jest domem dla wielu wyznań.
Muzeum zabawek.
Diabelski młyn.
W porównaniu do HongKongu miałem wrażenie, że ludzie w Singapurze są bardziej zaiteresowani normalnością, społeczeństwem, kulturą. Jeśli kary są 2 krotnie wyższe niż w HK to bilety na spektakle są 2 razy tańsze.
Może ze względu na wymieszanie ras, może bogactwo, a może dobra znajomość angielskiego, niemniej ludzie są tu bardziej otwarci i łatwiej się z nimi rozmawia w metrze lub na dyskotece. Z drugiej zaś strony większość mieszkańców, z którymi rozmawiałem narzekała na nudę i brak ekscentryzmu, który przypisywali Hong Kongowi.
To było ostatnie miejsce, wstęp do miasta i przygotowanie do powrotu.
No comments:
Post a Comment