Góry otrzepują się z ludzi niczym palto ze śniegu. Ci opadają na niziny i tłoczą się. Miasto zaczyna działać na kilku poziomach, ciasno się przytulają budynki do siebie. Jechałem na x pomiędzy - zabawa niczym jazda po supermarkecie.
Chińczycy siłą rzeczy są blisko siebie, ale zarazem bardzo dalecy od pchania się na siebie i dotykania. Pogo w ich mniemaniu jest pewnie barbarzyństwem.
Sunday, February 3, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment