
w zaułku oparty o mur stoi pan Chang, a może jego syn.
Helikopter unosi się ponad krawężnikiem -
mikro skala w snującym się świetle latarni
jeśli można czymś dowodzić w tym mieście to zabawkami
dla siebie samego
zdalnie +.^
patrzę
upadek złamał śmigło
pan Chang albo jego syn podnosi helikopter niczym ptaka
nie chce działać
to koniec zabawy na dziś
smutnie włóczą się nogi co prowadzą same do domu
chyba już pojadę w takim razie
to nie moje życie